Różnice najbardziej od siebie oddalonych typów, np. takie jak między filozofem a zwykłym tragarzem, nie tyle są wrodzone, ile wyrobione przez przyzwyczajenie, ćwiczenie i wychowanie. „Z przyrodzenia filozof swymi zdolnościami i skłonnościami nie tyle się różni od tragarza, co buldog od wyżła, wyżeł od ogara, a ogar od psa owczarskiego”. Jest to poniekąd przesadzone. Smith słusznie zaznacza wpływ podziału pracy na różnice między ludźmi; jednakże zrozumieć łatwo, że tego rodzaju wyobrażenia były nieuniknioną reakcją przeciw nadmiernej feudalnej pysze stanowej. Jakkolwiek Schmoller początkowo w swej nauce o równości na Adama Smitha się powoływał, obecnie zarzuca demokracji społecznej, że jej utopijnym ideałem, do którego i Marks bardzo jasno się przyznaje, jest zniesienie wszelkich przeciwieństw klasowych i ekonomicznych nierówności, wszelkich różnic majątku i dochodu. Prawdą jest, że socjalizm dąży słusznie do zniesienia antagonizmów klasowych, ale błędnie przypisuje mu się chęć usunięcia wszelkich różnic ekonomicznych. Już wielokrotnie odpierano te fałszywe i nieuzasadnione zarzuty przeciwników. Kiedyż nareszcie oskarżenia te ustaną? W swej „Krytyce społeczno-demokratycznego programu”. Marks stwierdza społeczny postęp i przejście do socjalistycznego porządku społecznego:
„Mimo tego postępu równe prawo zawsze jest skrępowane przez mieszczańskie ograniczenia. Prawo wytwórcy jest proporcjonalne do owoców jego pracy; równość na tym polega, że pracę mierzy się równą miarą. Ponieważ jeden ma nad drugim fizyczną lub umysłową przewagę, może w tym samym przeciągu czasu więcej zrobić, albo też może pracować w ciągu dłuższego czasu.