Kto jednak wtajemniczony jest cokolwiek w literaturę socjalistyczną i dzieła Rousse’a, wie, że ani on, ani socjaliści nie głosili takiej równości, jaką im zarzucają; Rousseau wprost przeciwnie nauczał: „Dostrzegam u ludzi, mówił on „dwa rodzaje nierówności’, jedną nazywam naturalną czyli fizyczną, gdyż stworzyła ją przyroda. Polega ona na różnicach wieku, stanu zdrowia, sił cielesnych oraz duchowych i umysłowych zalet. Drugą można nazwać moralną albo polityczną, gdyż zależy ona od pewnego rodzaju umowy i przez jednomyślną uchwałę ludzi została bądź to zaprowadzoną, bądź uprawnioną. Polega ona na różnych przywilejach, z których korzystają niektórzy kosztem innych, bądź to dlatego, że są bogatsi, potężniejsi lub bardziej szanowani, niż tamci, lub też dla tego, że tamtych wprost opanowali i ujarzmili. O źródło, nierówności naturalnej pytać nie można, gdyż sama jej nazwa już zarazem jego określenie stanowi. Tym mniej nie można roztrząsać, czy istnieje rzeczywisty związek między obu rodzajami nierówności; znaczyłoby to bowiem stawiać pytanie, czy ci, co rządzą, są nieuchronnie więcej warci niż ci co ich słuchają, czy siły cielesne i umysłowe, mądrość i cnota zawsze u tych jednostek pozostają w prostym stosunku do ich potęgi i bogactwa. Pytanie to byłoby właściwym dla natur niewolniczych w obecności ich panów, lecz nie przystoi ono ludziom rozumnym i wolnym dążącym do swobody“.