Równie chybionym jest uzasadnianie wojen między cywilizowanymi państwami z punktu widzenia „polityki darwinistycznej“. Darwin sam był bardzo ostrożny, gdy chodziło o zastosowanie zasad przyrodniczych do życia społecznego. „U wysoko ucywilizowanych narodów”, czyni on uwagę, „stały postęp zależy w bardzo małym stopniu od doboru naturalnego; gdyż takie narody nie tępią się tak doszczętnie jak dzikie plemiona”. W wojnie bynajmniej nie upatrywał czynnika podnoszącego rasę, lecz przeciwnie, widział w niej raczej przyczynę zwyrodnienia. Haecke dawniej z tychże samych powodów występował przeciw „militarnemu doborowi”, później jednak uznał za stosowne te „młodzieńcze wybryki” po cichu usunąć ze swego dzieła o naturalnej historii stworzenia. Nowocześni darwinistyczni politycy społeczni bardzo gładko dają sobie radę z przyrodniczym uprawnieniem wojny. Ammon odkrył, że rekruci, którzy się urodzili w czasie wojny 1870 – 71 roku zarówno we Francji jak i w Niemczech byli lepsi niż kiedykolwiek. Kurella natomiast dowodzi, że we Francji do najsłabszych należeli rekruci zrodzeni w latach 1812 – 1814, a w Niemczech dzieci urodzone między 1871 – 1873 rokiem dały trzy razy większy procent małoletnich przestępców niż przeciętny.