W deklaracji praw człowieka i obywatela powiedziano. „Wszyscy obywatele są równi wobec prawa, a zatem wszyscy mają według miary swych zdolności równy dostęp do wszelkich publicznych godności, stanowisk i urzędów, tylko ich talenty i cnoty mogą o różnicy między niemi stanowić. Widzieliśmy, jak liberalizm w ciągu swego rozwoju zrzekał się swych ideałów, a zrzec się musiał skutkiem kapitalistycznej dążności ekonomicznego rozwoju. Głosił on wprawdzie równość ludzi wobec praw politycznych i naturalnych, zapomniał jednak o tym, że równouprawnienie polityczne i moralne albo opierać się musi na równouprawnieniu ekonomicznym i społecznym, albo do niego prowadzić. Wprawdzie w tejże samej deklaracji powiedziano, że: „prawo własności jest świętem i nienaruszalnym i nikt nie może go być pozbawionym”, lecz liberalizm nigdy o to się nie pytał, czy każdy własność posiada, ani też w jaki sposób i jaką drogą do własności doszedł. Nie przeszkodził temu, że w sposób „prawny” dokonała się proletaryzacja tj. coraz szersze koła pozbawiono produkcyjnej własności. Istotne źródło własności widział on w pracy osobistej, w rzeczywistości jednak twierdzenie to okazało się fałszem, gdyż jest to nieuchronnym prawem kapitalistycznego rozwoju, by kosztem pracy cudzej i przywłaszczania sobie cudzej własności, kapitały gromadzić.