Darwin stanowczo za daleko się posunął w swych usiłowaniach stwierdzenia między zwierzętami a ludźmi tylko ilościowych różnic, gdy między innymi zwierzętom wyższym przypisywał ideę własności. Dziś, gdy kwestię zwierzęcego pochodzenia w zasadzie w myśl Darwina rozstrzygnięto, na tego rodzaju zgodność nie potrzeba kłaść zbyt wielkiej wagi. Tutaj Darwin mylnie objaśniał fakt przyrodzony. Zwierzęta objawiają tego rodzaju popęd do posiadania, że wydzierają sobie mieszkanie i żywność, raz zdobytych środków utrzymania bronią, lecz nie znają idei własności, a stąd i własności samej we właściwym znaczeniu ludzkim. Podobnież dzieje się u człowieka w stanie pierwotnym. Niższe ludy myśliwskie posiadają pewien obszar kraju jak zwierzęta z kniei przez swój naturalny tryb życia, jako nieodzowne pole swej r walki o byt.

Prawne wyobrażenie wspólnego posiadania ziemi i roli, wspólna własność pola, jest formą własności odpowiadającą znacznie wyższej fazie kultury, a Dargun wykazuje, że panowanie prywatnej własności nieruchomej jest w ogóle cechą znamionującą okres przejściowy między życiem myśliwskim a rolniczym. Zarówno ruchomości, jak i nieruchomości są u ludów Ameryki południowej bez wyjątku własnością jednostek, a ściślejsza wspólność domów i pól tam dopiero występuje, gdzie społeczna organizacja i uprawa roli są wyżej rozwinięte.