Tak samo jak nie powinniśmy naszymi skomplikowanymi wyobrażeniami o rodzinie i pokrewieństwie mierzyć stosunków płciowych społeczeństw pierwotnych, byłoby również rzeczą niewłaściwą przypisywać prostej duszy pierwotnego człowieka nasze wyrafinowane prawne pojęcia o własności. Początkowo wszelkie posiadanie jest faktem zmysłowym, faktem instynktownego życia bezwiednych popędów; siła i prawo stanowią jedno. Ludzie pierwotnie opanowali i obsiedli ziemię, jak zwierzęta knieję, nie mając o tym żadnych wyobrażeń prawnych. Przenikliwy J. R. Aluckc tak mówi o społeczeństwie pierwotnym: „Wyzyskuje ono swobodnie dla swej korzyści przestrzeń ziemi, na której osiadło, działa wspólnie dla osiągnięcia swych celów, nie uważa jednak ani swej siedziby, ani ziemi, z której żyje, za rzecz, która do niego „należy“. „Siedzi“ na pewnej określonej przestrzeni, ale jej nie „posiadau; jestto jego używalność”.

Pojęcie własności w swej formie prawnej wyrobiło się skutkiem skomplikowanego procesu psychicznego i społecznego. Zdaje się, iż w wyobrażeniu ludzi własność prywatna była pierwotną formą własności prawnej, t. j. prywatne posiadanie sprzętów, broni, naczyń, ozdób i t. p. Zdobycie narzędzi, tak samo jak było nieodzownym techniczno-materialnym punktem wyjścia dla logicznego myślenia, było również pierwszym materialnym punktem wyjścia dla prawnych pojęć o własności.