Darwinistyczni teoretycy społeczni zapominają jeszcze więcej o tym, że postęp w życiu cywilizowanym jest potrójny, że składa się na niego postęp umysłowo moralnych idei, dzieł psychicznych i psychofizycznego ustroju jednostek. Oba pierwsze, jak zauważył Wallace, są w istocie swej procesami nagromadzenia. One to tworzą sumę cywilizacyjnych zasobów, jako historyczna spuścizna bogactw ekonomicznych i umysłowych przechodzących w spadku od pokolenia, od pierwszego narodu do drugiego. Ta spuścizna historyczna sięga poza organiczną dziedziczność sił indywidualnych, jedynie znaną w świecie zwierzęcym, odrywa się od indywidualnego organizmu i staje się jedną z funkcji społecznego organizmu. Ta różnica spowodowana przez techniczną i logiczną działalność wywołuje sprzeczność między historią naturalną zwierzęcia, a historią kulturalną człowieka. Cóż się jednak dzieje z człowiekiem cielesnym w procesie dziejowym cywilizacji? Czyż dokonywa się tu organiczne udoskonalenie? Czy wzmaga się indywidualna energia, siła myśli i wielkość moralna obok wszystkich innych cech charakteryzujących idealny typ człowieka?